Wystawa niestała

Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie

21.02–05.10.2025

Piękna i bestia

Surowe wnętrza Muzeum Sztuki Nowoczesnej są zaskakująco przytulne. Miłe, rozproszone białe światło i znakomite wyciszenie hałasów dają komfort kontaktu ze sztuką niespotykany gdzie indziej w Warszawie. Można tu bez zmęczenia spędzić godziny, a jeśli się zmęczysz, odpoczniesz w specjalnych drewnianych salkach. Ta doskonałość paradoksalnie zaszkodziła jednemu dziełu. W MSN jest jedna abstrakcja, której architektura „zaszkodziła” ;) . O tym będzie ta opowieść.

Odkrycie czegoś, czego inni nie widzą

Dobrze jest zatrzymać się i postudiować z otwartą głową jedno dzieło. Animacja pokazuje to, czego w muzeum nie zobaczysz łatwo, a wydaje mi się, że autorka chciała, żeby to było widoczne. Dalej wyjawię, dlaczego tym razem paradoksalnie…

…jasna architektura zaciemnia przekaz dzieła.

Ile frajdy można mieć z nieczytania

Dobrze jest zatrzymać się i postudiować z otwartą głową jedno dzieło. Animacja pokazuje to, czego w muzeum nie zobaczysz łatwo, a wydaje mi się, że autorka chciała, żeby to było widoczne. Dalej wyjawię, dlaczego tym razem paradoksalnie…

…jasna architektura zaciemnia przekaz dzieła.

Patrzę z czystą głową

Moje zainteresowanie wzbudził olbrzymi czarny obraz, wysoki na około cztery metry i szeroki na sześć. Obraz składa się z jednej płaszczyzny wypełnionej pionowymi falującymi czarno-białymi mazakami – jakby sierścią olbrzymiego czarnego psa, może mamuta – otoczonej kilkoma mniejszymi o innym charakterze; łączy je duża ilość czerni, a dzieli wszystko inne. Prostokąt z falami i pas okalający z dołu i z boku to dwie osobne opowieści.

Oglądając, nie znam nazwiska autora czy autorki. Sprawdzę po obejrzeniu. Zawsze tak robię. Ten obraz to chyba jeden z największych na ekspozycji. Od razu mnie zaintrygował, bo w warszawskich galeriach nie ma miejsca na tak duże obiekty. Rodzi się w mojej głowie pytanie: po co artysta tworzy tak duży obraz? Czy chciałby, żeby nie mieścił się w przeciętnej wielkości galerii, nie mówiąc już o prywatnej kolekcji w domu. Czy to megalomania? Chyba nie.

Jestem nieprzytłoczony

Obraz jest czarny i olbrzymi, lecz paradoksalnie nie przytłacza mnie. To zaleta sal muzeum, które dają komfort oglądania niespotykany w Warszawie. Łagodnie rozproszone światło idealnie oświetla eksponaty, zaś akustyka tłumi wszystkie głośne dźwięki. To zdumiewające, że prostopadłościenne białe pudło jest przytulne jak pokoik z dywanem i fotelem na biegunach.
Wróćmy do obrazu. Możliwe, że architekt, tworząc tak przyjemną przestrzeń, w której mogę to płótno oglądać z dużej odległości, zepsuł zamierzenie autora, jakim było (moim zdaniem) przytłoczenie odbiorcy czarną masą.

Próbuję się przytłoczyć

Skoro intencją autorki mogło być przytłoczenie mnie, ale architekt zepsuł jej zabawę, to spróbuję odzyskać to odczucie. Podchodzę blisko, żeby w polu mojego widzenia była tylko masa czerni. Myślisz, że się uda? Podchodzę na metr. Mam wzrok na wysokości połączenia fal i czarnego pasa. Widzę z bliska zastygłą substancję farby tworzącej mazaki i skapującej z brzegu. Podoba mi się naturalność pociągnięć pędzla, mieszania czerni z bielą i spływania zatrzymanego w czasie.
Znowu nici z przytłoczenia.

Odkrycie

Podnoszę głowę i patrząc z bliska, widzę na powierzchni powyżej odblask światła. Odblask wydobywa matowe kształty, których nie widać z odległości. Jakby werniks nie pokrył całej powierzchni. Lecz geometryczny kształt tych dziur w lakierze sugeruje celowe działanie autora. Muszę wędrować wzdłuż ściany, żeby poznać lepiej kształty tych matowych placków. Nie sposób zobaczyć ich w całości. Wszystkie są prostokątami i kołami. Gdy oddalam się, znikają. Ich sztywna geometryczność kontrastuje z namazanymi grubym pędzlem falami. Myślicie, że ściemniam? Oto dowód.

Co to ma znaczyć?

Oddalając się, zachowuję w głowie geometryczną kompozycję nałożoną na mazaki. Oba światy mają swój porządek. Świat figur geometrycznych ułożonych równolegle. I fale harmonijnie wypełniające cały świat. W obu jest żelazna dyscyplina, ale oparta na różnych zasadach. Jednak autorka ukryła przede mną świat geometrycznego porządku. Co to ma znaczyć? O tym możesz sobie sam pofilozować. Mam satysfakcję, że nikt tego nie dostrzega, bo każdy przechodzi obok dzieła w pewnej odległości.

Architektura odwraca znaczenie dzieła

Ta historia pokazuje, że dla tego dzieła sztuki architektura MSN jest “za dobra”. Idealnie rozproszone białe światło ukryło przed widzami część dzieła. Gdyby skierowano na nie punktowe reflektory, to błyszczący lakier wydobyłby na wierzch sztywny świat geometrii. Logika byłaby odwrócona. Prostokąty i koła więziłyby swobodne falowanie, jak zasady i przepisy więżą ludzką fantazję. Teraz są ukryte, ulotne; nieśmiało objawiają się temu, kto przytuli się do wielkiego zwierza, jakim jest obraz.

Opowieść druga

Druga część kompozycji pokazuje między innymi tęczową poświatę, która sugeruje przyjazną przestrzeń zapraszającą by ominąć niebezpieczną grań. Tu także mamy kontrast dwóch światów. Jak to zinterpretować? Każdy sam potrafi, co nie?

Sprawdzam

Jak w pokerze – wyłożyłem wszystkie karty i sprawdzam opis na tabliczce (cytuję go niżej). Oceńcie sami, czy wysiłek wnikliwego oglądania dzieła pozwolił zbliżyć się do intencji autorki. Wyjaśnia się, że autorka jest kobietą, Agata Bogacka. Tytuł mówi, że włosy i kompozycja geometryczna są dla niej równorzędne. Malarka nie miała zamiaru ukrywać przed widzem kompozycji geometrycznej . Moim bonusem z tej przygody jest zabawa z samodzielnym odczytywaniem sztuki. Na moich zasadach. Czego i Wam życzę.

Agata Bogacka

  1. WŁOSY Z KOMPOZYCJĄ GEOMETRYCZNĄ 2016
  2. DECLARATIONS 2025

Cytat z opisu dzieła: “Obraz przedstawia zbliżenie na falujące włosy przesuwających się w tłumie uczestniczek manifestacji. W tym obrazie Bogacka stara się zbudować wizualną reprezentację tzw. czarnego protestu, czyli masowych demonstracji proaborcyjnych z 2016 roku. Namalowane błyszczącą farbą postaci kontrastują z geometrycznymi, matowymi bryłami markującymi budynki, okna, znaki drogowe i inne obiekty z przestrzeni miejskiej. Skala obrazu kreuje wrażenie klaustrofobicznego ścisku i braku możliwości spojrzenia na osobę obok z dystansu. Bogacka wykorzystuje język abstrakcji do pokazania realnych, dramatycznych procesów pozaartystycznych (społecznych i politycznych)”.